

KIM JESTEM

W życiu nie ma przypadków
Witam serdecznie wszystkich odwiedzających tę stronę. Nazywam się Agnieszka Szylar i spróbuję w kilku zdaniach przybliżyć swoją historię.
Moja duchowa podróż rozpoczęła się już w dzieciństwie. Mniej więcej w okresie czwartej klasy podstawówki zaczęłam odrzucać wszelkie autorytety i dążyłam jedynie do zachowań zgodnych z głosem swojego wnętrza. Droga, którą przyszło mi iść, nie była łatwa, ale dziś wiem, że było to niezwykle ważne. Potrzebowałam nauczyć się od dziecka stawiać własne granice i poznawać, jak być sobą. Nie zgadzałam się z systemem szkolnym, podejściem do dzieci, rodzinnym systemem wierzeń, później z systemem rządzącym, ogólnymi zasadami czy panującymi religiami. Wierna sobie, przedzierałam się cienką, wyboistą i krętą ścieżką.
Mimo poczucia odtrącenia i niezrozumienia zarówno w rodzinie, jak i wśród rówieśników, w trudnych, często dramatycznych sytuacjach odkrywałam prawdy, które pozwalały mi stawać się coraz bardziej autentyczną. Doświadczałam, jak ważny jest głos intuicji, ile mam w sobie siły i wewnętrznej mocy kreacji. Uczyłam się, że życie jest nieprzewidywalne, bogate duchowo, a wraz z wewnętrznym spokojem świat staje się bardziej przychylny i życzliwy. Przez długie lata nie miałam nauczycieli ani przewodników. Sama stawiałam czoła problemom, wybierając ścieżki, które były bliskie mojemu sercu, choć niepopularne.
Jedną z nagród za tę determinację było przyjęcie mnie do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Szczecinie. Silą woli i nieprzyjmując opinii innych, udało mi się dopiąć swego. Równie przebojowo kończyłam tę szkołę, walcząc do końca o myśl przewodnią pracy dyplomowej, w której wykorzystałam symbole prasłowiańskie, które wtedy odkryłam i które stały się ważną częścią mojej tożsamości. Zdałam, celebrując Święto Światła zamiast tradycyjnych ozdób bożonarodzeniowych.
Na studiach poukładałam emocje związane z rodziną i szkołą. Poznałam podstawy nauczania, psychologię i resocjalizację. Choć pedagogiem nie zostałam, stałam się bardziej stabilna, choć wciąż zagubiona w zewnętrznym świecie. Nie znałam jeszcze swojego powołania, które miało się ujawnić później.
Skończyłam szkołę fryzjerską i poza pracą jako fryzjerka, stylistka i wizażystka, korzystałam z życia i czerpałam z zawodu wolność. To był czas zrzucania starej skóry i społecznych ograniczeń. Prowadziłam się drogą całkowitej akceptacji siebie i świata, rozkwitałam duchowo i artystycznie, realizując swoje marzenia spontanicznie, osiągając sukcesy.
Poznałam wtedy niezwykłych ludzi – mentorów, szamanów, artystów, ludzi serca i duszy, wolnych jak ja. Gdy urodziła się moja córka, zaczęłam doświadczać głębokich zmian świadomości. Spacery po łąkach i lasach, słuchanie drzew i kamieni, narodziny nowych teorii i zrozumienia świata, którego wcześniej nie znałam, stały się codziennością. Bałam się o tym mówić, ale z czasem otwierałam się na to, co słyszę i poznaję, znajdując potwierdzenie w fizyce kwantowej i literaturze.
Ponownie otworzyłam się na sztukę, przełamując wcześniejsze obawy po krytyce nauczycieli. Zaczęłam od fotografii, a rok później chwyciłam za pędzel. Przełomem były ceremonie ayahuaski i spotkania z szamanami pod holenderską granicą, które pozwoliły mi odkrywać coraz więcej o sobie.
W 2013 roku, po serii świadomych snów, uświadomiłam sobie, że jedyną prawdą o mnie jest to, że JESTEM. Z perspektywy Boga zobaczyłam, że cały świat jest projekcją i integralną częścią mnie samej. To otworzyło drogę do pracy nad sobą – zmiany zachowań, oczyszczania programów, uzdrawiania i porzucania nałogów. Poznałam pracę z energią, magię codzienną, żywioły oraz malarstwo intuicyjne, które dało mi wiele zrozumienia.
Był moment zamętu umysłu, z którego wyszłam dzięki spotkaniom z meksykańskim szamanem Rudolfo oraz wsparciu mojej przyjaciółki i mentorki Doroty Kościukiewicz-Markowskiej, która zaraziła mnie medytacją uważności. Po prawie dwóch latach nauki w Szkole Szczęścia trafiłam na Karunę – buddyjską formę psychoterapii u Beatki Woś, co okazało się kolejnym szczęściem. W tym czasie zostałam praktykiem Ho’oponopono wg Mornah Simeony, osiągając obecnie drugi stopień tej techniki.
Przez lata pracy jako fryzjerka często poruszałam duchowe aspekty życia swoich klientów, doświadczając czasem przekazów channelingowych, gdzie dłonie same strzygły, a usta same mówiły. Często wydawało się, że klienci przyszli nie tylko po strzyżenie, ale po rozmowę.
W 2018 roku odważyłam się podjąć pracę duchową z innymi. Stworzyłam autorskie warsztaty malarstwa intuicyjnego, co stało się początkiem nowego etapu w moim życiu. Mimo wielu pozytywnych reakcji długo wahałam się przed pełnym wejściem w pracę z innymi, czując, że nie jestem gotowa. Dopiero kontakt z Kronikami Akaszy mnie odblokował i pozwolił realizować marzenie o wspieraniu duchowej drogi innych i własnej. Mistrzowie Kronik zapewnili mnie, że to oni wybrali mnie do tej misji i naprawdę to czuję. Czuję, że to coś więcej niż praca czy umiejętność – to moja misja.
Jestem ogromnie wdzięczna Strażnikom i Mistrzom Kronik Akaszy za ich wsparcie i prowadzenie. To doświadczenie najwyższego szczebla w moim życiu do tej pory. Posiadam narzędzie, które pozwala skutecznie i natychmiast pomóc każdej osobie w zwiększeniu świadomości, poszerzeniu perspektywy czy poprawie jakości życia. To niezwykłe mieć dostęp do najwyższego potencjału Stwórcy.
Obecnie zaczynam nowy etap, pełen ekscytacji i świeżości, wyrastający z ciszy.
Poza Kronikami Akaszy pracuję również z Kartami Tarota. Nie jestem typową wróżbitką – nie przepowiadam przyszłości ani nie obiecuję cudów. Karty traktuję jako mądrość energii, które mogą nas otaczać. Każdy z nas prowadzi wolne życie, a karty i inne wglądy mają nas wspierać, nie zniewalać.
Soulwork jest moją najnowszą przygodą i ogromną nadzieją na przyszłość. To niezwykle skuteczny system pracy z podświadomością, oparty na mądrości pierwotnych Hawajczyków. Łączy wiele technik pozwalających realnie zmieniać nawyki i styl życia. Ten system wymaga regularnych spotkań i pełnego zaangażowania między sesjami. Przeszłam ponad 170 godzin intensywnej nauki i ponad 2 lata praktyki, by dziś prowadzić ludzi tą metodą.
Wszystkie te narzędzia otwierają przede mną możliwość tworzenia własnych technik i autorskich kursów oraz spotkań z duszą, w których zawsze przewija się jedna prawda – wolność. Moim priorytetem jest tworzenie zaufania i miłości, by pozwolić osobom, z którymi pracuję, na pełną dowolność i otwarcie. Jestem po to, by stwarzać możliwości, trzymać i oferować bezpieczną przestrzeń, być łącznikiem z tym, co kryje się w każdym z nas.
.png)
